20100605 Kerman i zamki z piasku
Od tej pory podróżujemy we trójkę – Marta , Kuba i Maryam, która zdecydowała się dołączyć do nas na kilka dni i spełnić marzenie swojego życia – przejechać się autostopem. Z Yazdu do Kermanu łapiemy więc okazję. Najpierw jedziemy z sympatycznym TIR-owcem. Bardzo był zadowolony, że udało mu się „wyhaczyć” innostrańców, ale bał się, że jak pochwali się rodzinie i przyjaciołom, to mu nie uwierzą. Podarowaliśmy mu więc nasze zdjęcia paszportowe na pamiątkę i na dowód :). Z TIR-owcem przejechaliśmy jakieś 250 km i zaczęły się schody. Gdy próbowaliśmy złapać kolejne auto pojawił się jakiś niby – tajniak, który chciał nas wylegitymować. Sam był w cywilu i nie miał przy sobie żadnej legitymacji, więc grzecznie odmówiliśmy i poprosiliśmy o wezwanie policji. Tajniak wezwał ją przez krótkofalówkę. Zanim radiowóz przyjechał atmosfera się trochę wyluzowała, Maryaam się rozgadała, tajniak „wysympatyczniał” i w końcu pokazaliśmy mu te nieszczęsne paszporty. Facet stwierdził oczywiście, że podróżowanie stopem jest zbyt niebezpieczne dla nas. Poza tym, gdyby nam się coś stało – najbardziej ucierpiałby wizerunek Iranu. Zostaliśmy więc odholowani do najbliższego autobusu. W Kermanie okazało się, że znowu mieliśmy szczęście – nasz gospodarz, Meisam to przemiły (zresztą który z Irańczyków nie jest przemiły?) student, miłośnik gór i ekspert do spraw pustyni. Bardzo się ucieszył, że podzielamy jego zainteresowania i pięknie zorganizował nam pobyt w swoim mieście. Popołudnie i wczesny wieczór spędziliśmy na zwiedzaniu miasta, potem była pyszna kolacja, a na noc pojechaliśmy na odległą o ok. 200 km pustynię – żeby się tam przespać i obejrzeć wschód słońca. Rankiem pojechaliśmy wgłąb pustyni Dash-e Lut obejrzeć słynne Kaluty, czyli zamki z piasku – niesamowite formy ukształtowane przez wiatr. Irańczycy twierdzą, że jest to najgorętsze miejsce na świecie (temperatura powietrza dochodzi tu do 70 stopni, a podłoża – powyżej setki!) . Nie wiemy, czy tak jest w rzeczywistości – w każdym razie o 6 rano panowała już tam nieznośna temperatura no i fakt, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma jakichkolwiek oznak życia. Widoki za to kosmiczne. Nie obeszło się też bez małej przygody – pozostawiony na poboczu samochód zakopał nam się w piachu. Byłoby z nami krucho, gdyby nie przejeżdżająca akurat banda osiłków – nie wiem jak zmieścili się wszyscy w jednym aucie. W każdym razie chłopa wystarczyło do wyniesienia auta na asfalt
Read More