20110528 Tikal
Tikal to jedno z najświetniejszych miast Majów – największa ich siedzibą mogąca się pochwalić największymi piramidami. Imponujące dzieło, spory kompleks (choć nie tak duży jak Petra czy Angkor Wat) składający się z pałaców mieszkalnych, świątyń i piramid-grobowców. Część piramid nadal jest w stanie takim, w jakim zastali cały kompleks archeolodzy-odkrywcy w XIX w,. – wygląda jak pagóry zarośnięte dżunglą. Na pierwszy rzut oka nikt by się nie domyślił, że pod spodem są cudeńka architektury Majów. Część miasta została odkopana i pieczołowicie zrekonstruowana, prace nad renowacją część trwają, ale spora liczba piramid nadal znajduje się pod grubą warstwą ziemi i dżungli.
Tikal to nie tylko dziedzictwo kulturowe – to również piękny park narodowy, wspaniała dżungla bogata w faunę i florę. Nam udało się zobaczyć zabawne małpy zwane czepiakami (ang. spider monkey – bo łażą po drzewach jak pajęczaki a ogona używają jako dodatkowej kończyny, którą się podpierają lub łapią gałęzi), mnóstwo iguan, kilka bazyliszków, tukana, liska, ogromne mrówy z pomarańczowymi tyłkami (podobno boleśnie gryzą), maleńkie termity oraz najfajniejszego stwora– koati, zwanego ostronosem (zobaczcie na zdjęciach).
To, co bardzo nam się podobało w Tikal, to fakt, że mieliśmy ruiny praktycznie na wyłączność. W sezonie park odwiedza nawet do 3 tys. osób, ale teraz jest pora mokra (mieliśmy szczęście i nie padało). Poza tym w całym regionie Peten, na terenie którego jest położony Tikal kilka tygodni wcześniej został wprowadzony stan wyjątkowy oraz zakaz swobodnego podróżowania (podobno, bo my nic takiego nie odczuliśmy). A to wszystko że względu na porachunki narkotykowych karteli – kolesie z Meksyku przyjechali do Gwatemali w poszukiwaniu jakiegoś gwatemalskiego bossa. Nie mogli go znaleźć, nikt nie chciał im podać namiarów na szefa, więc się wkurzyli i zastrzelili wszystkich pracowników farmy należącej do owego bossa, 27 osób. Do Peten oddelegowano wojsko, wzmocniono też patrole policji. W związku z tym podczas naszej wizyty w regionie było bardziej bezpiecznie niż zwykle. Cała sytuacja odstraszyła jednak większość turystów i dzięki temu w Tikal nie było tłumów
Read MoreTikal to nie tylko dziedzictwo kulturowe – to również piękny park narodowy, wspaniała dżungla bogata w faunę i florę. Nam udało się zobaczyć zabawne małpy zwane czepiakami (ang. spider monkey – bo łażą po drzewach jak pajęczaki a ogona używają jako dodatkowej kończyny, którą się podpierają lub łapią gałęzi), mnóstwo iguan, kilka bazyliszków, tukana, liska, ogromne mrówy z pomarańczowymi tyłkami (podobno boleśnie gryzą), maleńkie termity oraz najfajniejszego stwora– koati, zwanego ostronosem (zobaczcie na zdjęciach).
To, co bardzo nam się podobało w Tikal, to fakt, że mieliśmy ruiny praktycznie na wyłączność. W sezonie park odwiedza nawet do 3 tys. osób, ale teraz jest pora mokra (mieliśmy szczęście i nie padało). Poza tym w całym regionie Peten, na terenie którego jest położony Tikal kilka tygodni wcześniej został wprowadzony stan wyjątkowy oraz zakaz swobodnego podróżowania (podobno, bo my nic takiego nie odczuliśmy). A to wszystko że względu na porachunki narkotykowych karteli – kolesie z Meksyku przyjechali do Gwatemali w poszukiwaniu jakiegoś gwatemalskiego bossa. Nie mogli go znaleźć, nikt nie chciał im podać namiarów na szefa, więc się wkurzyli i zastrzelili wszystkich pracowników farmy należącej do owego bossa, 27 osób. Do Peten oddelegowano wojsko, wzmocniono też patrole policji. W związku z tym podczas naszej wizyty w regionie było bardziej bezpiecznie niż zwykle. Cała sytuacja odstraszyła jednak większość turystów i dzięki temu w Tikal nie było tłumów