20100904 Tulous
Szanghaj jest fajny, ale w dużych miastach spędziliśmy ostatnie dwa tygodnie. Czas najwyższy zobaczyć chińską prowincję. Jedziemy do hrabstwa Yongding w prowincji Fuijan. są tam wioski, w których zachowało się w sumie 30 tys. tulou – tradycyjnych, chińskich domów a właściwie bloków), z których najstarsze mają po 700 lat. Tulou to wyjątkowe twory architektoniczne – zrobione z ziemii okrągłe, rzadziej kwadratowe lub owalne budynki. Od zewnątrz są fortecami, w środku każdego znajduje się dziedziniec, do okoła którego są piętrowo ułożone pokoje. Trochę wygląda to jak hotel.
Tulou na zewnątrz są zbudowane z ziemi (gliny), wnętrze dziedzińców, tarasy i schody są drewniane. Kiedyś mieszkały w nich całe klany. W jednym budynku mogło pomieścić się nawet 1000 osób! Parter podzielony był na kuchnie, na piętrach każda rodzina miała swoje pomieszczenie mieszkalne, a na dziedzińcu toczyło się życie, stała świątynia, budynki gospodarcze i zagrody dla zwierząt. Większość tulou jest nadal zamieszkanych, ale mieszkańcy nie są już tak liczni. Część pokoi stoi pusta – miejscowi wynajmują je turystom na noclegi. Skorzystalśmy i my. Nasze tulou powstało 100 lat temu i czas odcisnął już na nim swoje pietno. Pokoik był brudny, zatęchły i zarobaczony, ale właściciele doprowadzili prąd. Po nocy spędzonej w tym przybytku stwierdzamy, że na tulou zdecydowanie lepiej się patrzy niż w nich mieszka. A patrzeć jst na co – ciekawe są nie tylko same budynki i ich mieszkańcy, ale również sceneria. Tulou znajdują się w małych malowniczo położonych wioskach pośród wzgórz porośniętych lasem bambusowym, palmami bananowymi i pokrytych tarasami z ryżem i herbatą. Widoki naprawdę zapierały dech w piersiach. Tulou są porozrzucane po całej okolicy w znacznych odległościach. Niestety, w Liulian, wiosce w której mieszkaliśmy, nie można było wypożyczyć rowerów. Wynajęliśmy więc kierowcę z motorkiem, żeby obwiózł nas po okolicy – jeździliśmy we trójkę na jednym motorku i nawet nie było bardzo niewygodnie
Read MoreTulou na zewnątrz są zbudowane z ziemi (gliny), wnętrze dziedzińców, tarasy i schody są drewniane. Kiedyś mieszkały w nich całe klany. W jednym budynku mogło pomieścić się nawet 1000 osób! Parter podzielony był na kuchnie, na piętrach każda rodzina miała swoje pomieszczenie mieszkalne, a na dziedzińcu toczyło się życie, stała świątynia, budynki gospodarcze i zagrody dla zwierząt. Większość tulou jest nadal zamieszkanych, ale mieszkańcy nie są już tak liczni. Część pokoi stoi pusta – miejscowi wynajmują je turystom na noclegi. Skorzystalśmy i my. Nasze tulou powstało 100 lat temu i czas odcisnął już na nim swoje pietno. Pokoik był brudny, zatęchły i zarobaczony, ale właściciele doprowadzili prąd. Po nocy spędzonej w tym przybytku stwierdzamy, że na tulou zdecydowanie lepiej się patrzy niż w nich mieszka. A patrzeć jst na co – ciekawe są nie tylko same budynki i ich mieszkańcy, ale również sceneria. Tulou znajdują się w małych malowniczo położonych wioskach pośród wzgórz porośniętych lasem bambusowym, palmami bananowymi i pokrytych tarasami z ryżem i herbatą. Widoki naprawdę zapierały dech w piersiach. Tulou są porozrzucane po całej okolicy w znacznych odległościach. Niestety, w Liulian, wiosce w której mieszkaliśmy, nie można było wypożyczyć rowerów. Wynajęliśmy więc kierowcę z motorkiem, żeby obwiózł nas po okolicy – jeździliśmy we trójkę na jednym motorku i nawet nie było bardzo niewygodnie