20100902_Expo
Być w Szanghaju podczas gdy odbywa się tam Expo i nie zajrzeć tam? To byłoby niewybaczalne – spełniliśmy więc ten obywatelski obowiązek. Szczerze mówiąc szłam na Expo z mieszanymi uczuciami – nie byłam do końca przekonana, czy warto. Okazało się, że jak najbardziej! Całe przedsięwzięcie jest bardzo interesujące – sama infrastruktura i sposób organizacji sprawiają, że szczena opada. Pawilony są różne – mniej i bardziej ciekawe (niektóre zachwycają z zewnątrz, inne są ciekawe w środku), ale warto było zobaczyć te najbardziej pomysłowe. Obawiamy się, że nie zobaczylismy najfajniejszych ekspozycji – do niektórych (np. japońskiej) trzeba było stać w kolejce 4 godziny!
Biorąc pod uwagę straszliwy upał i fakt, że mieliśmy w sumie 12 godzin, sterczenie w takiej kolejce nie miało najmniejszego sensu. Byliśmy za to w pawilonie polskim i bardzo nam się podobał. Był jednym z niewielu oryginalnych i pomysłowych oraz takich, który rzeczywiście był związany z hasłem przewodnim tegorocznego Expo: „Beter city, better life”. Nasz pawilon miał przypominać kurpiowską wycinankę i mimo problemów, którym musięli stawić czoła projektanci (nie było kasy na materiały, które pierwotnie planowano użyć) oraz negatywnych opinii niektórych Polaków (naszego narodu to nie sposób zadowolić) zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz pawilon prezentował się fajnie. Bardzo podobał nam się „dizajn” polskiej wystawy, filmiki prezentujące polskie miasta i historię kraju oraz wystawa fotografii (ludzie różnych narodowości poprzebierani w polskie stroje narodowe). Jedynym zgrzytem, żeby nie powiedzieć, przegięciem, był krótki filmik, w którym młoda Chinka mieszkająca w Polsce twierdziła, że “Polska i Chiny są jak siostry, wcale nie ma między nimi różnic kulturowych i najlepiej, żeby Polskę przesunąć bliżej Chin, bo wtedy wszyscy Chińczycy mogliby bez problemu odwiedzić nasz wspaniały kraj i przekonać się, że w Polsce jest właściwie tak samo jak w Chinach”. (O, niedoczekanie wasze! – Chińczyków, znaczy się. Myślę, że krupówki mogłyby tego nie przetrwać 😉 Najlepszym dowodem na to, że rodacy spisali się dobrze była gigantyczna kolejka do wejścia (prawie taka sama jak u Niemców i Anglików, których pawilony zostały okrzyknięte jednymi z najlepszych)
Read MoreBiorąc pod uwagę straszliwy upał i fakt, że mieliśmy w sumie 12 godzin, sterczenie w takiej kolejce nie miało najmniejszego sensu. Byliśmy za to w pawilonie polskim i bardzo nam się podobał. Był jednym z niewielu oryginalnych i pomysłowych oraz takich, który rzeczywiście był związany z hasłem przewodnim tegorocznego Expo: „Beter city, better life”. Nasz pawilon miał przypominać kurpiowską wycinankę i mimo problemów, którym musięli stawić czoła projektanci (nie było kasy na materiały, które pierwotnie planowano użyć) oraz negatywnych opinii niektórych Polaków (naszego narodu to nie sposób zadowolić) zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz pawilon prezentował się fajnie. Bardzo podobał nam się „dizajn” polskiej wystawy, filmiki prezentujące polskie miasta i historię kraju oraz wystawa fotografii (ludzie różnych narodowości poprzebierani w polskie stroje narodowe). Jedynym zgrzytem, żeby nie powiedzieć, przegięciem, był krótki filmik, w którym młoda Chinka mieszkająca w Polsce twierdziła, że “Polska i Chiny są jak siostry, wcale nie ma między nimi różnic kulturowych i najlepiej, żeby Polskę przesunąć bliżej Chin, bo wtedy wszyscy Chińczycy mogliby bez problemu odwiedzić nasz wspaniały kraj i przekonać się, że w Polsce jest właściwie tak samo jak w Chinach”. (O, niedoczekanie wasze! – Chińczyków, znaczy się. Myślę, że krupówki mogłyby tego nie przetrwać 😉 Najlepszym dowodem na to, że rodacy spisali się dobrze była gigantyczna kolejka do wejścia (prawie taka sama jak u Niemców i Anglików, których pawilony zostały okrzyknięte jednymi z najlepszych)