20110130 Great Ocean Drive
I znów jesteśmy rozpieszczani. Tym razem przez Marysię i Artura – naszych gospodarzy w Melbourne z dwójką fantastycznych dzieciaków – Olą i Piotrkiem. Czujemy się u nich jak w domu, wszyscy są tak kochani i mili dla nas. Aż trudno uwierzyć ilu wspaniałych ludzi spotkaliśmy już w tej podróży! Marysia i Artur dbają, żeby niczego nam nie brakowało i żebyśmy się nie nudzili.
Pierwszą atrakcją jest road trip legendarną australijską drogą na zachód od Melbourne, zwaną Great Ocean Drive. Artur w towarzystwie Oli wiezie nas 350 km wzdłuż wybrzeża szosą zbudowaną przez weteranów Pierwszej Wojny Światowej w hołdzie dla poległych w walce. Jedziemy przez klify i wspaniałe wybrzeże oceanu, co kilka kilometrów zatrzymując się, żeby obejrzeć a to zabytkową latarnię morską, a to ciekawą formację skalną. Widoki są powalające. Coś mi się wydaje, że te relacje stają się nudne – wszystko tylko piękne i wspaniałe. Ale takie naprawdę jest a mój zasób słów nie wystarcza, żeby wspaniałości opisać 🙂 Podziwiamy te wszystkie klify i laguny i zachwytom nie ma końca. W jednej z nadmorskich mieścinek jemy też najpyszniejsze fish and chips w naszym życiu –świeżutkie i chrupiące (a mi zawsze się wydawało, że takie fish&chips to świństwo).
Read MorePierwszą atrakcją jest road trip legendarną australijską drogą na zachód od Melbourne, zwaną Great Ocean Drive. Artur w towarzystwie Oli wiezie nas 350 km wzdłuż wybrzeża szosą zbudowaną przez weteranów Pierwszej Wojny Światowej w hołdzie dla poległych w walce. Jedziemy przez klify i wspaniałe wybrzeże oceanu, co kilka kilometrów zatrzymując się, żeby obejrzeć a to zabytkową latarnię morską, a to ciekawą formację skalną. Widoki są powalające. Coś mi się wydaje, że te relacje stają się nudne – wszystko tylko piękne i wspaniałe. Ale takie naprawdę jest a mój zasób słów nie wystarcza, żeby wspaniałości opisać 🙂 Podziwiamy te wszystkie klify i laguny i zachwytom nie ma końca. W jednej z nadmorskich mieścinek jemy też najpyszniejsze fish and chips w naszym życiu –świeżutkie i chrupiące (a mi zawsze się wydawało, że takie fish&chips to świństwo).